H is for...
hot pink
I really am obsessed with the Raspberry Collins from Ciaté. I mean, just look at it, isn't it absolutely stunning?! It is. Every time I paint my nails with it, I instantly feel happier (well, I always say that colours make me happy, but what this polish does is almost magic!). And usually I can't think of anything I could paint over it because this polish alone is already a perfection. But this time I went for a delicate floral accents and that was it. I wasn't sure if I should use the very bright light blue paint, but it turnes out using it was the best possible decision I could make - the bright blue creates a lovely contrast with the Raspberry Collins, which prevents the mani from being... well, boring. Pretty, but boring.
Naprawdę oszalałam na punkcie Raspberry Collins od Ciaté. No bo spójrzcie tylko na ten lakier, czy nie jest po prostu przepiękny? Jest. Za każdym razem kiedy maluję nim paznokcie, momentalnie czuję się szczęśliwsza (zawsze powtarzam, że kolory sprawiają mi radość, ale to, co robi ten lakier, to jakaś magia!). Zwykle też nie mogę wymyślić co takiego można na nim namalować, skoro sam w sobie jest tak idealny. Jednak tym razem postawiłam na delikatne kwiatowe akcenty i to był strzał w dziesiątkę. Nie byłam pewna czy powinnam użyć jaskrawo błękitnej farbki, ale okazało się, że użycie jej było najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć - jaskrawy niebieski pięknie kontrastuje z Raspberry Collins i sprawia, że całe mani nie jest... cóż, nudne. Ładne, ale nudne.